Spis treści
Przed naszym wyjazdem do Paryża miałam plan, aby zrobić objazdówkę po całej Francji. Zamierzaliśmy dojechać do Paryża, by spędzić tam trzy dni, a następnie kierować się na południe, aby stamtąd ruszyć do Bordeaux. Z Bordeaux planowaliśmy jechać na północ Francji, a potem, wracając już w stronę Polski, zatrzymać się na chwilę w Szampanii. Na mapie ten plan wydawał się naprawdę realistyczny, przynajmniej dla mnie. 😉
Jednak, jak wspominałam we wpisie o Paryżu, był to nasz pierwszy trip samochodem za granicę. Czy ten utopijny plan wypalił? Jak można się było domyśleć niestety nie odwiedziliśmy całej Francji – dotarliśmy tylko do wspomnianego Paryża oraz na Północ Francji, a dokładnie do dwóch sąsiadujących ze sobą regionów – Bretanii i Normandii.
Nie bez powodu mówi się, że podróże kształcą. Ja nauczyłam się podczas tej wyprawy, że nie da się zrealizować wszystkich planów i że trzeba brać pod uwagę różne czynniki, takie jak siły przerobowe, odległości oraz… trzyletnie dziecko. 😉
Z perspektywy czasu uważam jednak, że wybraliśmy jeden z ciekawszych regionów Francji. Było pięknie, było smacznie, było kolorowo, było zaskakująco i było dużo natury. I było naprawdę wietrznie, nie przesadzę jak napiszę, że dosłownie wywiało nas z Normandii!
Północna Francja – Bretania
Bretania to kraina, która zachwyca dzikością natury i wyjątkowym charakterem. Jej surowe wybrzeża, pełne skalistych klifów i tajemniczych zatok, w połączeniu z bogatą historią i celtyckim dziedzictwem, tworzą niepowtarzalną atmosferę.
W Bretanii znajdują się urokliwe wioski rybackie, średniowieczne miasteczka z wąskimi uliczkami, a także majestatyczne latarnie morskie, które strzegą niebezpiecznych wód. Region ten słynie również z lokalnej kuchni, głównie z owoców morza, które jadaliśmy tutaj codziennie.
Saint Malo
W Bretanii nasza baza wypadowa mieściła się w pobliżu niewielkiego, bardzo urokliwego portowego miasteczka – Saint Malo.
Stare Miasto Saint Malo otoczone jest granitowymi murami, które niegdyś chroniły jego mieszkańców przed atakami z morza. Wewnątrz można pospacerować wąskimi, brukowanymi uliczkami podziwiając doskonale odbudowane i odrestaurowane – po dużych zniszczeniach wojennych – zabytkowe kamienice.
Sant-Malo jest mocno ufortyfikowane na skalistym półwyspie i przez wiele wieków znane było jako miasto piratów ☠. Leży blisko granicy z Normandią, co czyni je doskonałym punktem wypadowym do odkrywania zarówno bretońskiego, jak i normandzkiego wybrzeża. Saint-Malo jest także popularnym portem, skąd można wyruszyć w rejsy na wyspy oraz do Wielkiej Brytanii, co dodatkowo podkreśla jego strategiczne położenie.
Saint-Malo to miejsce, które naprawdę nam się spodobało – pełne historii, uroku i dzikiego piękna bretońskiego wybrzeża.
Rennes
Przeczytałam w przewodniku o Francji, że Rennes jest stolicą Bretanii od 1561 roku i że warto odwiedzić to miejsce ze względu na malownicze średniowieczne domy wznoszone w technologii szkieletowej. Wyobrażałam sobie Rennes jako małe, urokliwe miasteczko, pełne klimatycznych domków o tradycyjnej zabudowie. Tymczasem wjechaliśmy do dużej, tętniącej życiem metropolii z fabrykami samochodowymi oraz licznymi uniwersytetami.
Mimo wszystko cieszę się, że tu przyjechaliśmy – w sumie co innego mogę napisać kiedy już wyciągnęłam moich z campingu do oddalonego o 60 km Rennes 😉
Rennes ma burzliwą historię, na przykład wielokrotnie na przestrzeni setek lat nawiedzały to miasto pożary, które zmieniały jego oblicze. Jednak mimo tych licznych zniszczeń i rekonstrukcji zdołało zachować swój wyjątkowy charakter. Jego urokliwe, średniowieczne uliczki pełne są kolorowych kamienic, kawiarni i butików, a charakterystyczne domy szkieletowe, z drewnianymi konstrukcjami, nadają temu miejscu niepowtarzalny klimat.
Rennes charakteryzuje się wyjątkowym połączeniem historii i nowoczesności i jest dynamicznym ośrodkiem kulturalnym i studenckim, to miasto pełne życia i inspiracji. Naprawdę warto tu przyjechać:)
Cancale
Cancale słynie przede wszystkim z wyśmienitych ostryg, które uchodzą za jedne z najlepszych we Francji. To niewielkie, malownicze miasteczko na wybrzeżu Bretanii przyciąga przede wszystkim miłośników owoców morza, którzy mogą spróbować tu świeżych ostryg prosto z targu nad zatoką.
Można tu nie tylko skosztować owoców morza, ale także zobaczyć liczne hodowle ostryg rozciągające się wzdłuż wybrzeża. Mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy akurat na odpływ i mogliśmy podziwiać farmę ostryg w pełnej okazałości.
Na targu nieopodal hodowli można zakupić świeże ostrygi różnej wielkości. Sprzedawcy z dumą prezentują swoje produkty i zachęcają do kupowania (na zdjęciu są ceny z 2014 roku, także ten…nieaktualne ;))
Po zakupie ostryg ich muszle są otwierane przez sprzedawcę na miejscu, specjalnym nożykiem i podawane na talerzu z cząstkami cytryny – pycha! Można je zajadać, siedząc na schodkach nieopodal targu. Puste muszle wyrzucane na plażę tworzą swoisty, naturalny dywan.
A samo miasteczko Cancale jest małe, ale niezwykle malownicze. Wzdłuż głównej promenady usytuowanych jest wiele rodzinnych restauracji, hotelików i sklepików z pamiątkami.
Północna Francja – Normandia
Normandia to region pełen kontrastów, gdzie majestatyczne klify spotykają się z malowniczymi plażami, a urokliwe miasteczka i wioski zachwycają swoją historią i autentycznym charakterem. To kraina pełna zielonych wzgórz, średniowiecznych zamków, imponujących katedr oraz miejsc o ogromnym znaczeniu historycznym, jak plaże lądowań z czasów II wojny światowej.
Normandia urzeka swoją surową urodą, ale także spokojem, który daje poczucie, że czas płynie tu nieco wolniej, pozwalając w pełni cieszyć się każdą chwilą.
Etretat
Etretat znajduje się na alabastrowym wybrzeżu – Cote d’Albatre i jest malowniczo położone pomiędzy dwoma urwiskami. Stąd pochodzi jeden najpopularniejszych kadrów Normandii- widok na klif w kształcie trąby słonia 😃
Etretat to na pewno perełka na mapie północnej Francji. Mimo że jest to miejsce jak najbardziej turystyczne, to niewątpliwie dla tych widoków trzeba się tam wybrać. Spacer po ścieżkach prowadzących wzdłuż wybrzeża pozwala poczuć prawdziwą siłę natury, a każdy zakątek odkrywa coraz bardziej malownicze ujęcia.
Étretat zachwyca od pierwszego spojrzenia – białe klify wyrastające z morza tworzą widoki jak z obrazów. Spacer wzdłuż wybrzeża to szum fal, wiatr i niezwykła gra świateł na wodzie. Étretat to miejsce, które zostaje w pamięci na długo.
Północna Francja Mont Saint-Michel
Mont Saint-Michel – Opactwo Św. Michała to symbol Normandii i prawdziwy skarb światowego dziedzictwa UNESCO. Od ponad tysiąca lat przyciąga pielgrzymów z całego świata. Nic dziwnego – klasztor benedyktynów dumnie góruje na szczycie skalistej wyspy, która podczas przypływów zostaje całkowicie odcięta od lądu, a jedynym łącznikiem jest wtedy wąska grobla. W 2014 roku kiedy odwiedzaliśmy to miejsce, trwały tam prace nad nową kładką dla pieszych.
Dlaczego klasztor akurat w takim miejscu? Legenda głosi, że archanioł Michał ukazał się biskupowi Albertowi i nakazał mu wznieść kaplicę na tej skale, dostępną tylko podczas odpływów. Tak też się stało… a symbolem tego miejsca jest posąg Michała Archanioła, który góruje nad opactwem na iglicy kościoła, która osiąga wysokość ponad 155 metrów.
Mont Sant-Michel to miejsce jak z bajki, magiczne, piękne, wręcz mistyczne… Spędziliśmy tu cudowny czas spacerując wąskimi uliczkami i stromymi schodami, oglądając wspaniałe widoki z murów twierdzy i zajadając się naleśnikami. Zwiedzanie tego miejsca to jak podróż w czasie…
Mont Saint-Michel robi niesamowite wrażenie i zapada w pamięć na długo. To jedno z tych miejsc, które widzi się setki razy na zdjęciach, ale dopiero na żywo potrafi naprawdę zachwycić. Całość otacza tajemnicza aura, a zmieniający się poziom wody dodaje temu miejscu niepowtarzalnego uroku.
Północna Francja Dieppe
Podczas naszego rodzinnego tripa po północnej Francji jeden dzień spędziliśmy w portowej miejscowości Dieppe. Z Dieppe regularnie odpływają promy do Newhaven ⛴ To tutaj odbyła się słynna operacja aliancka w 1942 roku, znana jako rajd na Dieppe. Ponad to podobno jest to ulubione miejsce na letni wypoczynek Paryżan. My byliśmy w czerwcu, przed wysokim sezonem, więc było pustawo, ale dało się zauważyć potencjał tego miejsca.
Jak na tak niewielkie miasteczko, było tu naprawdę sporo do zobaczenia i zrobienia! Były zabytki, majestatyczne katedry i urokliwe kościoły, kolorowa karuzela i mnóstwo zabawy na plaży. W portowej restauracji skosztowaliśmy przepysznych muli, które idealnie wpisały się w klimat nadmorskiego wieczoru. A wszystko to w akompaniamencie silnego, porywistego wiatru, który wręcz „urywał głowę”!
Noclegi
Przed podróżą zarezerwowaliśmy sobie tylko jeden nocleg na trasie. Zatrzymaliśmy się w Niemczech, w bardzo klimatycznej agroturystyce Landhotel Gut Meier Gresshoff. To miejsce okazało się idealnym przystankiem. Mogliśmy odpocząć przed dalszą podróżą w bardzo przyjemnych okolicznościach, zjeść pyszne jedzonko, a Blanka miała dużo miejsca na zabawę i spotkanie ze zwierzętami.
W drodze powrotnej ponownie wybraliśmy Niemcy na postój. Tym razem zatrzymaliśmy się w klimatycznym miasteczku Soest, w niewielkim samoobsługowym motelu CityMotel Soest. Mieliśmy czas na krótkie zwiedzanie, zakupy w Lidlu 😉 i regenerację przed drogą powrotną.
Nasz pierwszy camping był w Bretanii, niedaleko Sant Malo – Camping La Ville Huchet. Było to naprawdę fajne pole namiotowe z placem zabaw, dmuchańcami, sklepikiem, wygodnymi, nowoczesnymi łazienkami i całkiem spoko zapleczem kuchenny.
Warunki na campingu Huttopia les Falaises w Normandii były nieco gorsze od tych na naszym pierwszym polu namiotowym. Może trafilibyśmy lepiej, ale zatrzymaliśmy się na pierwszy campingu, na którym były wolne miejsca.
Podsumowując, campingi we Francji były naprawdę na wysokim poziomie, zwłaszcza w porównaniu z tymi w Polsce sprzed lat. To dlaczego przez kolejne 10 lat nie korzystaliśmy z tej formy noclegu? Trochę z wygody, bo jednak cenię sobie łazienke w pokoju (zwłaszcza z biegiem lat😉), ale też z nudów… Owszem, był plac zabaw dla Blanki, a niedaleko była plaża, można też było iść na spacer do pobliskiego miasteczka… ale dzień w dzień było to samo… dla mnie siedzenie przy namiocie, wśród takich samych drzew jak w Polsce, wśród pucujących swe kampery emerytów i noszenie brudnych naczyń do mycia w tą i z powrotem okazało się mega męczące i po prostu nudne. Przez cały ten czas miałam poczucie straconego czasu… Spróbowaliśmy i okazało się, że taka forma relaksu zupełnie nam nie odpowiada.
Północna Francja- podsumowanie
Pogoda na północy Francji nie należy do najłatwiejszych – często jest pochmurno, a wiatr i deszcz potrafią dać się we znaki. Pamiętam noc, gdy wichura była tak silna, że trudno było nam zmrużyć oko, bo zastanawialiśmy się czy nasz namiot wytrzyma to wyzwanie. Mimo wszystko mieliśmy sporo szczęścia, bo przez większość czasu prawie nie padało.
Dziś, przeglądając zdjęcia z tej podróży sprzed lat, tylko utwierdzam się w przekonaniu, jak bardzo uwielbiamy Bretanię i Normandię. Jest w tych regionach coś niepowtarzalnego: spokojne, choć bardzo różnorodne krajobrazy, kręte, asfaltowe drogi wijące się przez małe wioski. Co chwilę mijaliśmy na nich kolarzy – często starszych panów, którzy wyglądali, jakby zjechali z trasy Tour de France. Ten surowy, wiejski klimat z rozległymi pastwiskami, na których spokojnie pasą się beżowe krowy – to wszystko ma swój urok.
Na tle zielonych wzgórz widać majestatyczne alabastrowe wybrzeże Côte d’Albâtre z jego białymi klifami i piaskowymi urwiskami. W każdym miasteczku niemal obowiązkowo stoi katedra Notre-Dame, a lokalna kuchnia – od wariacji na temat muli po przepyszne sery i cydr – sprawia, że każdego dnia można odkrywać nowe smaki. I te przepiękne zachody słońca… Północ Francji, mimo kapryśnej pogody, ma w sobie urok, który pozostaje na długo.
Chętnie tam wrócimy🤗
Zobacz też: