podróże,  podróże z dzieckiem

Tbilisi – co warto zobaczyć w stolicy Gruzji?

Zanim napiszę co warto zobaczyć w Tbilisi, wspomnę krótko o genezie tego miasta. Tbilisi jest jednym z najstarszych miast na świecie. O tym jak powstało opowiada popularna w Gruzji legenda o król Wachtangu I Gorgasali.

Legenda o powstaniu Tbilisi

Król Wachtang I podczas polowania na terenach dzisiejszego miasta, przez zupełny przypadek, odkrył gorące źródła. Przekonany o ich uzdrawiającej mocy postanowił założyć wokół nich osadę. I tak zgodnie z legendą w V w. n.e. powstało miasto, któremu w nawiązaniu do tych gorących źródeł – nadano nazwę Tbilisi. Po gruzińsku tbili znaczy ciepły. Jednakże pierwsze historyczne wzmianki o stolicy Gruzji pochodzą z IV-III w.p.n.e. Potwierdzają to, miedzy innymi, wykopaliska archeologiczne.

Jaka jest stolica Gruzji?

„Perła Kaukazu”, jak nazywana jest stolica Gruzji, jest niesamowicie zróżnicowana, heterogeniczna, niejednolita. Tutaj wszystko się ze sobą miesza, przeplata, przenika, takie trochę poplątanie z pomieszaniem. Na przykład w centrum miasta znajduje się naturalny wodospad, historyczne łaźnie siarkowe czy ruiny dawnej twierdzy, a tuż obok usytuowany jest nowoczesny, stalowo-szklany most i olbrzymie futurystyczne tuby. Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że to wszystko jest jakieś takie zupełnie bez sensu, ale jak tak się człowiek zagłębi i zanurzy i da się ponieść tej tbiliskiej różnorodności to dochodzi do wniosku, że jednak Tbilisi jest niezwykle fascynującą stolicą, przyciągającą jak magnes, do której nieustannie chce się wracać.

Widok na Stare Miasto w Tbilisi
Tbilisi
Warto zobaczyć w Tbilisi? – ażurowe balkony
Co warto zobaczyć w Tbilisi? – tutaj piekarnia z gruzińskim chlebkiem:)

Trudne dobrego początki, czyli nasz start w stolicy Gruzji

Za każdym razem kiedy lecieliśmy do Gruzji LOT-em lądowaliśmy w Tbilisi około 4:00 nad ranem. Podczas pierwszego pobytu na przełomie września i października na zewnątrz panowały wtedy egipskie ciemności i padał rzęsisty deszcz. Jadąc przez ciemne, deszczowe miasto, z na wpół śpiącą Blanką, dowiedzieliśmy się od kierowcy, że wybraliśmy sobie słaby termin na przyjazd. Według niego miało być zimno i deszczowo przez cały nasz dwutygodniowy pobyt. Pocieszające, prawda? Ale nie to było najgorsze…

Pierwsza historia

Najgorsze było to, że w pewnej chwili wjechaliśmy w strefę, gdzie nie świeciły się żadne latarnie. Wszędzie panowały totalne ciemności, a świateł nie było widać w żadnym budynku. Kierowca podjechał pod blaszaną bramę ze znakiem stopu, wysiadł z samochodu i zaczął w nią walić pięścią. Po chwili brama się otworzyła, a my wjechaliśmy na ciemne podwórko. Podjechaliśmy pod drzwi całkowicie nieoświetlonego bloku. Po chwili pojawił się Gruzin z latarką i razem z naszym kierowcą zaczęli rozmawiać po gruzińsku energicznie przy tym gestykulując. A my siedzieliśmy w aucie sparaliżowani ze strachu i zupełnie nieświadomi tego co się dzieje, gdzie jesteśmy, czemu jest tak ciemno…. Przytulałam Blankę do siebie, a w głowie powtarzałam słowa: „to był hotel z bookinga, to był hotel z bookinga, miał dobre opinie, miał dużo dobrych opinii…” itp

Brama do naszego hotelu
Awaria prądu

A co dokładnie się stało? Otóż okazało się, że w całej dzielnicy była awaria prądu. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że naprawa w Gruzji może trwać i trwać. Pracownik hotelu serdecznie nas przeprosił za całą sytuację, zaprowadził do pokoju, zostawił nam latarkę i jeszcze raz przeprosił. Widać było, że potwornie się przejął i bardzo chciał nam pomóc. Tak przywitało nas Tbilisi za pierwszym razem.

Druga historia

Nasz drugi pobyt również zaczęliśmy od przygody mrożącej krew w żyłach, przed którą, notabene, chcielibyśmy Was przestrzec. Do dnia dzisiejszego, jak wspominam tą sytuację, przechodzą mi ciarki po plecach.

Zamówiliśmy w naszym hostelu transfer z lotniska. Na miejscu czekało już na nas dwóch kierowców z kartką z nazwą hostelu i podanym przez nas imieniem. Umówiliśmy się z nimi, że będziemy stali przed wejściem, a oni podjadą po nas samochodami. I kiedy tak czekaliśmy zmęczeni lotem, niewyspani i z umordowanymi dziećmi uwieszonymi na szyi podjechały dwa auta. Nie były oznaczone jako taxi, więc myśląc że to nasi kierowcy, no dobra – niewiele myśląc – zaczęliśmy się do tych aut ładować. Na całe szczęście, że nasze torby i walizki nie chciały się zmieścić do bagażnika i pakowanie trwało na tyle długo, że zdążyli pojawić się nasi właściwi kierowcy. Zaczęli wykrzykiwać żebyśmy szybko wysiadali i zabrali swoje rzeczy. Po chwili pojawiła się policja. Fałszywi taksówkarze nie robili żadnego problemu i szybko odjechali.

A my dowiedzieliśmy się, że to byli tzw naciągacze. Podobno mogliby nas wywieźć gdzieś daleko i zażądać sporej zapłaty za powrót lub mogliby zawieźć nas do naszego hostelu, ale rachunek byłby dużo większy. Na szczęście dla nas wszystko dobrze się skończyło.

Gdzie spać w Tbilisi?

Najlepiej w centrum miasta, żeby nie tracić czasu na dojazdy. Za pierwszym razem mieszkaliśmy niedaleko dworca autobusowego, gdzie klimat był taki jak w latach 80-90-tych pod stadionem dziesięciolecia w Warszawie. Wszędzie pełno handlarzy z torbami w kratkę, w podziemiach stragany z podróbkami znanych marek butów, torebek, ubrań. Wszędzie palili papierosy, a wokół kręciły się Panie wykonujące najstarszy zawód świata. Czuliśmy się trochę tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie.

Okolice Dworca w Tbilisi

Z hotelu do centrum mieliśmy kawałek, ale w pobliżu była stacja metra, więc nie było tragedii. Hotel nazywał się Getaway Hotel i (jak wspominałam wcześniej;) zarezerwowaliśmy go poprzez Booking.com. Sprawdzałam ostatnio na stronie i okazało się, że obiekt ten jest już niedostępny, do odwołania. W sumie to nie mieliśmy mu nic do zarzucenia, ale czy ponownie byśmy go wybrali, to nie wiem…

Za drugim razem mieszkaliśmy w Pin Hostel, który obecnie nazywa się Black Tomato Tbilisi. Obiekt mieści się bardzo blisko starówki, więc wszędzie chodziliśmy na piechotę. Na początek pobytu w Gruzji zarezerwowaliśmy dwa oddzielne pokoje z łazienkami, a na koniec pobytu wszyscy spaliśmy w pokoju wieloosobowym z piętrowymi łóżkami i prywatną łazienką. Była nas siódemka, więc cały pokój mieliśmy dla siebie:) Black Tomato Tbilisi (Pin Hostel) to bardzo przyjemne miejsce, blisko starówki, z pomocną obsługą i możliwością korzystania z kuchni, a do tego stosunkowo tanie – polecamy.

Jak poruszać się po Tbilisi?

Jeżeli chcecie zobaczyć w Tbilisi jak najwięcej to rekomendujemy piesze zwiedzanie. Nam świetnie poznawało się miasto spacerując. Oczywiście jeżeli są odległości nie do pokonania na piechotę, zwłaszcza, gdy ma się ograniczony czas i trójkę dzieci, których co chwila bolą nóżki, to w takim przypadku najlepiej przemieszczać się metrem. W Tbilisi przejażdżka metrem to atrakcja sama w sobie, szczególnie jazda ruchomymi schodami;) Podobno dosyć tanio można przemieszczać się taksówkami, ale my nie korzystaliśmy.

15 miejsc, które warto zobaczyć w Tbilisi

Poniżej prezentujemy listę miejsc, które zobaczyliśmy podczas naszych obu wizyt w 2016 i 2017 roku w Tbilisi.

Kartlis Deda – Matka Gruzji

W Tbilisi warto zobaczyć górujący nad miastem pomnik Matki Gruzji, który jest bezapelacyjnym symbolem Tbilisi. Kartlis Deda to usytuowana na wzgórzu, wysoka na 20m monumentalna figura wykonana z aluminium. Matka Gruzji w prawej ręce trzyma miecz przeznaczony dla wrogów, a w lewej kielich z winem dla przyjaciół.

monumentalny pomnik Matki Gruzji
Warto zobaczyć w Tbilisi: Matka Gruzji

Narikala – ruiny twierdzy

Ruiny twierdzy Narikala pochodzą z IV w. i wznoszą się nad Tbilisi. Znajdziecie je obok pomnika Matki Gruzji. Roztacza się z nich cudowny widok na rzekę Kurę i całe miasto. Na ruiny można dostać się pieszo lub wjechać kolejką linową.

widok na Tbilisi - ruiny Narikala

Jeżeli będziecie poruszać się po tych ruinach z dzieckiem albo z dziećmi to uważajcie na swoje pociechy. Niestety, jak to w Gruzji, zabezpieczenia nie są tu powszechne. Nie ma zakazów, nakazów, barierek, czy nawet linek zabezpieczających. W Gruzji w trakcie zwiedzania należy włączyć zdrowy rozsądek.

Warto zobaczyć w Tbilisi – Ruiny Narikala

Poniżej fortecy Narikala ciągną się ogrody botaniczne, które zostały otwarte w 1845 r. w miejscu dawnych ogrodów królewskich.

Świątynia Metechi i pomnik króla

Kościół Św. Mikołaja pięknie prezentujący się na tle ruin Narikala został odrestaurowany w 2010 roku. Obok świątyni znajduje się charakterystyczny pomnik siedzącego na koniu króla Wachtanga I Gorgasali.

Październik 2016
Lipiec 2017

Kolejka Linowa

Dla dzieciaków była to najfajniejsza atrakcja w Tbilisi. Nie zliczę ile razy korzystaliśmy z tej kolejki, ale wiele. Startuje z Placu Europejskiego i dojeżdża na wzgórze z pomnikiem Matki Gruzji i ruinami Narikala. W trakcie jazdy można zachwycać się widokiem miasta. W kasie trzeba zakupić dedykowaną kartę, którą później można doładować.

Park Europejski

W parku tym znajduje się plac zabaw dla dzieci i – teoretycznie – tańczące fontanny. Teoretycznie, ponieważ nie udało nam się zobaczyć jak „tańczą”. Plac zabaw również pozostawiał wiele do życzenia. Trzeba było uważać na dzieci, gdyż wiele zabawek było po prostu niesprawnych. Cała idea stworzenia takiego parku była super, tylko po drodze coś nie zadziałało… To jest Gruzja!

Most Pokoju

W Tbilisi nie da się nie zobaczyć tego obiektu. Most Pokoju to nowoczesna, stalowo-szklana konstrukcja. Wieczorową porą jest on pięknie podświetlony. Wśród części mieszkańców Tbilisi budzi skrajne uczucia. Niektórzy nazywają go prześmiewczo – „podpaską”. Zapewne właśnie ci mieszkańcy nie są zadowoleni, że stał się on swego rodzaju symbolem stolicy Gruzji.

Widok z kolejki linowej na most pokoju - tbilisi
Warto zobaczyć w Tbilisi – Most Pokoju

Park Rike

Do pełnego kwiatów, krętych ścieżek i oczek wodnych Parku Rike z charakterystycznymi metalowymi tubami prowadzi wspomniany wyżej Most Pokoju. Ponad parkiem znajduje się Pałac Prezydencki.

W rzeczywistości Park Rike nie prezentuje się tak pięknie jak w opisie. Dekoracje są wyblakłe i częściowo zepsute. W tubach docelowo miały się znajdować sala koncertowa i centrum wystawowe, ale jak do tej pory stoją puste, pokryte grubą warstwą kurzu. A fontanny raz działają, a raz nie działają.

Zauważyliśmy, że w Gruzji wiele jest takich inwestycji, które po pewnym czasie, czy to z braku funduszy, czy może zainteresowania władz i samorządów, podupada i pozostaje po nich tylko wspomnienie dawnej świetności. Wydaje nam się, że Gruzini nie przykładają zbyt wielkiej wagi do tego typu rzeczy. Ich podejście można określić stwierdzeniem – jakoś to będzie albo jak sami mawiają – „To jest Gruzja!”

Katedra Sioni w Tbilisi

Katedra Sioni znajduje się na Starym Mieście w Tbilisi. Jest to najważniejsza świątynia Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego, w której przechowywana jest najcenniejsza relikwia – krzyż Świętej Nino. Z tymi najważniejszymi i najświętszymi i najstarszymi świątyniami w Gruzji jest pewien problem, bo tak naprawdę do tej pory nie wiemy, która tak naprawdę jest tą najważniejszą czy najświętszą… Otóż gdzie byśmy nie byli, to o każdej świątyni mówiono nam, że to jest właśnie ta najważniejsza, najświętsza i najstarsza. To jest Gruzja!

Katedra Sioni - warto zobaczyć w Tbilisi
Warto zobaczyć w Tbilisi: Katedra Sioni

Przy tej katedrze, pierwszego dnia naszego pobytu, skręciłam sobie kostkę. Chęć zrobienia zdjęcia, śliska nawierzchnia i nierówny chodnik… i stało się. Kostka spuchła i bolała jak cholera. Był to początek naszej podróży i strasznie się bałam jak to będzie przez najbliższe dwa tygodnie. Ale jak to się mówi – co nas nie zabije… Bandaż, altacet, przeciwbólowy i w drogę.

Łaźnie siarkowe, inaczej carskie banie

W najstarszej dzielnicy Tbilisi – Abanotubani liczącej około 1500 lat, znajdują się słynne tbiliskie łaźnie siarkowe. To charakterystyczne ceglane kopuły, których nie sposób nie zauważyć. Nazywają się carskie/królewskie, ponieważ korzystał z nich sam cesarz. Kąpieli zażywali w nich również Aleksander Dumas i Puszkin.

Łaźnie królewskie – warto zobaczyć w Tbilisi

My nie skorzystaliśmy, bo za każdym razem były długie kolejki, ale czytaliśmy, że warto.

Wodospad Tbilisi

Za łaźniami znajduje się niezwykłe miejsce, niesamowite w kontekście miasta-stolicy. Prowadzi do niego kamienisty deptak usytuowany wzdłuż klifu-skarpy, na której wybudowano drewniane domy. Po drodze mija się malowniczo usytuowany mostek. A na końcu naszym oczom ukazuje się… wodospad Leghvtakhevi. Tak, dobrze przeczytaliście… wodospad w środku miasta! Dla nas było to niesamowite odkrycie, zresztą tak jak całe Tbilisi, a w zasadzie jak cała Gruzja.

Warto zobaczyć w Tbilisi – wodospad Leghvtakhevi

Aleja Rustawelego i rzeźby Tbilisi

Aleja Szota Rustawelego to główna i najdłuższa ulica w Tbilisi. Ciągnie się przez 1,5 km od Placu Rewolucji Róż do Placu Wolności.

Rzeźby i pomniki w Tbilisi

Wzdłuż Alei Szota Rustawelego usytuowanych jest wiele rzeźb. Naprawdę, naprawdę wiele… a Blanka chciała mieć zdjęcie przy każdej:

Zresztą w Tbilisi na każdym kroku można spotkać rzeźby wychodzące ze ściany, stojące, siedzące i wspinające się na latarnie…

Plac Wolności i pomnik Św. Jerzego

W Tbilisi warto zobaczyć słynny, pod kątem demonstracji i różnych innych zgromadzeń, Plac Wolności z miejskim Ratuszem. Pośrodku placu wznosi się kolumna ze złotym pomnikiem Św. Jerzego pokonującego smoka. Pomnik ten w 1991 roku zastąpił pomnik Lenina.

Plac Wolności w Tbilisi z pomnikiem św. Jerzego
Warto zobaczyć w Tbilisi – Plac Wolności

Metro

Metro jest bardzo wygodnym środkiem transportu, również w Tbilisi, zwłaszcza jeśli mieszka się daleko od centrum. Tbiliskie metro znajduje się 60m pod ziemią, a uruchomione zostało w 1966 roku. Jazda ruchomymi schodami pionowo w dół przyprawia o palpitacje serca. Stacje tbiliskiego metra nie należą do zbyt nowoczesnych i dosłownie czuć w nich zamierzchłe czasy.

Mtacminda

Mtacminda to wzgórze z wieżą telewizyjną, z którego rozciąga się przepiękna panorama Tbilisi. Na szczyt góry można dojechać kolejką szynową Furnicure, która funkcjonuje od początków XX wieku. Skład jest nowoczesny i przypomina naszą kolejkę na Gubałówkę, żeby z niej skorzystać trzeba w kasie kupić kartę na przejazd, którą można później dowolnie doładowywać. Dzieci do 6 lat wjeżdżają za darmo.

Na wzgórzu można zjeść i napić się kawy w restauracji z cudownym widokiem na Tbilisi i okolicę.

Warto zobaczyć w Tbilisi – Widok ze wzgórza Mtacminda
Wieża telewizyjna Tbilisi

Na Mtacminda mieści się nie lada atrakcja dla najmłodszych, a mianowicie lunapark, czyli cały kompleks z karuzelami, zamkiem strachu i diabelskim młynem. Lata świetności ten park rozrywki ma już za sobą i przydałby mu się generalny remont i odświeżenie, ale nasze dzieci były zachwycone. Oczywiście nie na wszystkie atrakcje wyraziliśmy zgodę.

Zamek Strachów
Po wyjściu z Zamku Strachów

Jeszcze raz przypomnę – najważniejszy, przy korzystaniu z atrakcji w Gruzji, jest zdrowy rozsądek 😉

Wieża zegarowa Gabriadze

Na tą bajkową, kolorową i powykrzywianą wieżę zegarową trafiliśmy przez zupełny przypadek, w trakcie spaceru po zaułkach Starego Miasta. Nasze zainteresowanie wzbudziła swoją oryginalną, trochę bajkową formą. W tamtej chwili nie wiedzieliśmy, że pod wieżą warto zatrzymać się o pełnych godzinach 12:00 lub 19:00. Właśnie wtedy uruchamia się niezwykły lalkowy spektakl. Tuż obok znajduje się Teatr Lalek Gabriadze.

Wieża zegarowa w tbilisi
Warto zobaczyć w Tbilisi – Wieża zegarowa

Co warto zobaczyć w Tbilisi z dziećmi?

Wszystkie powyższe miejsca w Tbilisi spokojnie można zobaczyć i zwiedzić z dziećmi. Nie szukaliśmy dla dzieci jakiś specjalnych rozrywek, typu place zabaw, zoo, aquaparki itp. Chcieliśmy poznać Tbilisi niekoniecznie od strony atrakcji dedykowanych dzieciom. Nasze dzieci wiek 8, 6, 4 lata same wymyślały sobie zabawę w trakcie wspólnego eksplorowania miasta. Muszę przyznać, że Tbilisi to wspaniałe miejsce pod tym względem. Wszędzie pełno rzeźb, pomników, fontann, parków i wałęsających się po nich piesków.

Jedyne miejsce, do którego wybraliśmy się specjalnie dla dzieci to wspomniany lunapark na wzgórzu Mtacminda. Większość ww atrakcji w Tbilisi nie kosztowała dużo albo była wręcz za darmo. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze fakt, że Gruzini naprawdę uwielbiają dzieci.

Gdzie zjeść w Tbilisi?

Racha to nasz numer jeden na kulinarnej liście stolicy Gruzji. Oj trzeba było się naszukać tej knajpki, nawet jak GPS pokazał, że jesteśmy na miejscu to trochę czasu zajęło nam zorientowanie się gdzie jest wejście;) Bezapelacyjnie była to najbardziej klimatyczna, swojska i taka typowo gruzińska restauracja w jakiej byliśmy w Tbilisi. To właśnie do niej wracaliśmy najczęściej. Za obiad dla trzech osób: bakłażany, chinkali, chaczapuri, frytki i sałatkę, a do tego karafkę wina domowego i sok zapłaciliśmy tu około 50zł.

Wejście do restauracji Racha
Słynne gruzińskie chinkali

Barbarestan to według TripAdvisor najlepsza restauracja w Tbilisi, dlatego musieliśmy się do niej wybrać. Odwiedziliśmy ją w trakcie pierwszego pobytu. Całe otoczenie, jak i sama restauracja okazały się bardzo eleganckie.

Barbarestan zlokalizowaliśmy od razu i… trochę miny nam zrzedły jak zobaczyliśmy lokal. Wytworny, gustownie urządzony, z kelnerami i… koniecznością rezerwacji. Zdecydowanie nie byliśmy przygotowani na to miejsce. Z rezerwacją jeszcze nam się udało, bo akurat zwolnił się stolik, ale niestety nie mieliśmy jak zamienić naszych backpackerskich, wygodnych ubrań na bardziej pasujące do klimatu. I tak sobie pomyślałam wtedy, że być może w innym mieście taki wygląd by nie przeszedł. Na szczęście to jest Gruzja! Tu nie przejmują się konwenansami. Zostaliśmy potraktowani jakbyśmy byli w – co najmniej – strojach wieczorowych. A jedzenie smakowało, tak jak wyglądał lokal, wyśmienicie. Za kolację, za naszą trójkę zapłaciliśmy około 100 zł.

Ciesze się, że wybraliśmy się do Barbarestana, mimo, że lepiej czujemy się w mniej wykwintnych klimatach. Nasza rada – w Tbilisi poszukajcie własnych miejsc. Jak zobaczycie lokal, gospodę, restaurację, która już na pierwszy rzut oka przypadnie wam do gustu to wchodźcie. Naprawdę nie zdarzyło nam się wyjść z knajpki w Gruzji niezadowolonym i spłukanym, a już na pewno nigdy nie wyszliśmy głodni.

Obie masze podróże do Gruzji zaczynaliśmy i kończyliśmy w Tbilisi. Za każdym razem odkrywaliśmy to miasto na nowo, za każdym razem potrafiło nas niezwykle zaskoczyć i za każdym razem coraz bardziej czuliśmy się w Tbilisi jak w domu.

Zapraszam też do do innych moich wpisów o Gruzji:

Jesteśmy tu:

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *