podróże,  podróże z dzieckiem

Pięć dni w Barcelonie – od rozczarowania do zachwytu

Barcelona marzyła nam się od jakiegoś czasu, chcieliśmy na własne oczy zobaczyć najdłużej budującą się bazylikę na świecie – Sagradę Familię, przeżyć kolorowy zawrót głowy dzięki Gaudiemu i zrelaksować się na słynnej Barcelonecie, że nie wspomnę o spróbowaniu pysznych tapas, paelli i sangri.

Przed wyjazdem przeczytałam mnóstwo wpisów o Barcelonie zarówno z popularnych blogów jak i topowych przewodników. Obejrzałam też niezliczoną ilość zdjęć wszystkich najpopularniejszych i polecanych miejsc w tym mieście. Sprawdziłam i spisałam co, gdzie, za ile i kiedy zobaczyć, kupić i zjeść. Byłam perfekcyjnie przygotowana, zresztą jak do każdego wyjazdu 😉 Byłam przekonana, że w Barcelonie będzie cudownie i magicznie, że czeka nas miłość od pierwszego wejrzenia, a zachwyt nie opuści nas od wyjścia z lotniska przez cały pobyt. W końcu to kolorowa, słoneczna Barcelona – najpiękniejsze miasto świata, miasto Guadiego i pysznych tapas:) Kurczę, jak teraz tak sobie myślę, to miałam względem Barcelony niesamowicie duże oczekiwania… Jakież było moje zdziwienie, gdy począwszy od pierwszego dnia, po kolejne tego efektu wow, na który tak bardzo liczyłam, po prostu nie było…

Barcelona czy rzeczywiście najpiękniejsza?

Nie sądziłam, że Syndrom Paryski, czyli dezorientacja, depresja i niepokój, może również wystąpić podczas pobytu w Barcelonie? A tak własnie się stało. Moje wygórowane oczekiwania co do miasta spowodowały, że po przyjeździe poczułam się rozczarowana. Zresztą Kamil również. To było coś strasznego, tak się czuć…tak nijak… tak czekać aż coś zaskoczy i będę mogła wreszcie powiedzieć, że Barcelona jest najcudowniejszym miejscem na ziemi, jest zaskakująca, zjawiskowa i niepowtarzalna… ale niestety, przez połowę naszego pobytu nie mieliśmy motyli w brzuchu, gęsiej skórki i nie przechodziły nas dreszcze zachwytu… pewnie wyjdę na ignorantkę, ale szczerze mówiąc, w tamtej chwili dziwiłam się czemu ludzie tak bardzo ekscytują się Barceloną? Serio… Gaudi i Sagrada Familia rzeczywiście robią robotę, są innowacyjne, oryginalne i niepowtarzalne, ale czy bez tych miejsc Barcelona nadal byłaby uważana za najpiękniejsze miasto na świecie? Czy jednak nie byłaby po prostu jednym z wielu ładnych miast? Oczywiście są to moje, czy też nasze – Travelińskich, subiektywne odczucia tamtej chwili, bo każdy ma prawo do własnego zdania i do własnych emocji.


W Barcelonie spędziliśmy pierwszy tydzień naszych ferii zimowych, dokładnie 5 dni. Wybraliśmy ten termin przede wszystkim dlatego, aby uniknąć tłumów ludzi. I chociaż upałów nie było, to temperatury wyższe od -5 stopni i pełne słońce zupełnie nam wystarczały.

Nie mieliśmy gotowego planu zwiedzania, staraliśmy się po prostu monitorować pogodę i w danym dniu decydowaliśmy, co robimy i gdzie idziemy. A czasami nawet tych bieżących planów nie udało nam się zrealizować, na przykład, w dniu, w którym chcieliśmy wjechać kolejką linową na Wzgórze Montjuić, okazało się, że winda na platformę kolejki jest zepsuta i musieliśmy naprędce zmieniać harmonogram. No ale coś tam przez te 5 dni zobaczyliśmy 😉

Nasze 5 dni w Barcelonie

Pierwszy dzień w Barcelonie

Pierwszego dnia obiecałam Kamilowi i Blance, że będzie spokojnie i nie będę ich ciągnąć od razu pod Sagradę – w sumie to wymusili na mnie tą obietnicę 😉 więc tak totalnie bez pośpiechu, na zupełnym luzie, spędziliśmy ten dzień głównie na plaży.

Blanka bawiła się w piasku, a my obserwowaliśmy uczących się surferów 🙂

Później poszwędaliśmy się po okolicy, głównie po Barcelonecie i La Riberi.

Udało nam się zwiedzić kościół Santa Maria del Mar.

Ta gotycka świątynia, położona w samym sercu Barcelony, jest jednym z najpiękniejszych zabytków miasta. Warto zwrócić uwagę na jej imponującą architekturę oraz na bogatą historię związaną z jej budową, którą można poznać z książki „Katedra w Barcelonie” autorstwa Ildefonso Falconesa.

Później był czas na tapas i Barcelonę wieczorowa porą.

Drugi dzień w Barcelonie

Drugiego dnia naszym głównym celem była Sagrada Familia. Zastanawialiśmy się czy nie pójść też do Parku Guella, ale pogoda nie zachęcała do dłuższych wycieczek, więc przełożyliśmy to na inny dzień.

Po drodze do katedry mijaliśmy między innym: Arc de Triomf, Torre Agbar, Teatr Narodowy Katalonii, Park Ciutadella.

Arc de Triomf To imponująca konstrukcja, która została zbudowana w 1888 roku z okazji Wystawy Światowej. Łuk Triumfalny to jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc w Barcelonie i stanowi ważny punkt na mapie miasta.

Park Ciutadella to jeden z najpiękniejszych parków w Barcelonie. Został założony w 1877 roku na terenie dawnego wojskowego kompleksu, który zbudowano w celu tłumienia rewolucji w Barcelonie w 1848 roku. W parku znajduje się wiele atrakcji, takich jak staw, fontanny, rzeźby, ogród zoologiczny, muzea i teatry.

W samym centrum parku znajduje się piękna fontanna zaprojektowana przez słynnego architekta Antoniego Gaudíego, która jest jednym z najważniejszych punktów w parku.

Park Ciutadella to idealne miejsce na spacer, jazdę na rowerze, na piknik, relaks i odpoczynek od zgiełku miasta.

Sagrada Familia to bezapelacyjnie największy i najpopularniejszy symbol Barcelony. Uważana jest też za najważniejsze dzieło Gaudiego, któremu ten poświęcił swój czas, pieniądze, serce. To niesamowite dzieło architektury od ponad 100 lat jest w ciągłej budowie.

Sagrada Familia to nie tylko kościół, ale również muzeum, gdzie można poznać historię powstawania tego niezwykłego dzieła architektury.

Ogólnie jest oblegana przez turystów, ale w naszym terminie tłumów nie było, więc spokojnie udało nam się zakupić bilety tuż przed wejściem. Koszt biletu wtedy wynosił około 150zł za osobę. Dokładne informacje są TU. A wejść do Sagrady naprawdę warto… w środku bowiem można podziwiać piękne witraże, rzeźby i inne detale, które w zetknięciu z naturalnym światłem dają niezwykle imponujące efekty.

Trzeci dzień w Barcelonie

Jedynym stałym punktem naszego wyjazdu był mecz na Camp Nou: FC Barcelona – Sewilla w ćwierćfinale Pucharu Króla. Bilety kupione, termin zarezerwowany, więc choćby się waliło i paliło to akurat na to wydarzenie musieliśmy dotrzeć 🙂 Dla fana piłki nożnej (a za takiego się uważam;)) być na meczu FC Barcelony z Leo Messim na czele i to na Camp Nou – bezcenne… Zresztą widowisko było niesamowite, a wynik oszałamiający 6:1 dla FC Barcelony (pierwszy mecz z Sewillą Barcelona przegrała 2:0).

Wyobrażacie sobie co działo się na trybunach?! Szaleństwo! W zasadzie to właśnie ten mecz okazał się punktem zwrotnym w naszym postrzeganiu Barcelony:) to kibicowanie Katalończyków, te śpiewy na stadionie, ta radość z każdego gola i złość po każdej stracie, takie ludzkie reakcje kibiców bez cienia agresji czy nienawiści. Polecam bardzo! Mecz na Camp Nou to wspaniałe doświadczenie, które może zapierać dech w piersiach, nawet dla tych, którzy nie są fanami piłki nożnej.

Przed meczem odwiedziliśmy nie mniej kultowe, a rzekłabym nawet, że ikoniczne miejsce Barcelony – Park Guella. Do parku podojechaliśmy autobusem, bo dległość od naszego hostelu była zbyt duża na spacer z 9-latką.

Park Guell znany jest przede wszystkim ze swoich mozaikowych struktur, bujnej roślinności i panoramicznych widoków na miasto. Jest to miejsce gdzie sztuka, architektura i natura spotykają się w harmonijnym i nieowtarzalnym stylu. Park ten został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Architektura Gaudiego charakteryzuje się niezwykłą ekspresją, organicznymi kształtami, bogatymi w detale ornamentami i kolorowymi mozaikami, co nadaje jej baśniowy i niepowtarzalny charakter.

Gaudi w swej twórczości przełamuje tradycyjne normy architektoniczne, wprowadzając nowatorskie rozwiązania konstrukcyjne i estetyczne. Często można dostrzec inspiracje naturą, gdzie formy architektoniczne przypominają m.in. drzewa, fale czy szkielety zwierząt.

Bajkowa architektura Gaudíego stanowi nieodłączną część dziedzictwa kulturowego Barcelony i jest dowodem na jego genialność i oryginalność jako architekta, no i przyciąga do Barcelony miliony turystów z całego świata.

Bilety do parku kupiliśmy on-line TU. Kosztowało nas to 20 euro za naszą dwójkę i 7 euro za Blankę.

Czwarty dzień w barcelonie

Czwartego dnia naszym głównym celem była Dzielnica Gotycka, która znajduje się w sercu miasta i jest jednym z najstarszych i najpiękniejszych rejonów Barcelony. Spacerowaliśmy po jej wąskich uliczkach, podziwiając piękne zabytkowe budynki i malownicze place. Obejrzeliśmy z zewnątrz słynną Katedrę św. Eulalii oraz Pont del Bisbe.

Najlepiej po Barri Gotic spacerować tak totalnie bez celu i planu, pobłądzić w tych labiryntach wąskich, krętych uliczek, by odkrywać i nieustannie dawać się zaskakiwać…

Chcieliśmy odwiedzić też Muzeum Picassa, bo mamy w domu artystkę, ale niestety nie było już biletów w sprzedaży i musiała nam wystarczyć wizyta w sklepiku przy-muzealnym 🙂

Po zwiedzeniu Dzielnicy Gotyckiej udaliśmy się do L’Aquàrium jednego z największych oceanarium w Europie, gdzie mogliśmy podziwiać tysiące gatunków ryb, rekinów, delfinów, pingwinów i innych zwierząt morskich.

Bardzo fajne miejsce, które dostarczyło Blance niesamowitych przeżyć i kolejną maskotkę 😉

Oceanarium położone jest tuż obok Port Vell, czyli Starego Portu, który posiada duży basen, gdzie cumują jachty i łodzie.

La Rambla jest chyba najbardziej znaną ulicą w Barcelonie. To miejsce, gdzie zawsze panuje tłok i gwar, jest mnóstwo sklepów, kawiarni i ulicznych artystów. Zdecydowanie w lutym tłumów nie było, ale też przez te gołe, bezlistne drzewa nie było widać tej jej wyjątkowości.

Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy tego dnia był Targ La Boqueria, na którym można kupić wiele różnorodnych produktów, takich jak owoce, warzywa, mięso, sery, wina i wiele innych.

La Boqueria jest pełen kolorowych straganów, świeżych produktów i aromatów, więc nic dziwnego, że przyciąga lokalnych mieszkańców i turystów z całego świata.

La Boqueria to idealne miejsce, żeby spróbować lokalnych przysmaków i poczuć smak prawdziwej katalońskiej kuchni.

Piąty dzień w Bracelonie

Piąty dzień w Barcelonie rozpoczęliśmy od wizyty na wzgórzu Montjuïc, z którego roztaczają się piękne widoki na miasto.

Po dotarciu na szczyt wzgórza, udaliśmy się na spacer po ogrodach i parkach, które znajdują się na terenie Montjuïc. Przechodziliśmy m.in. obok Zamku, który w przeszłości był miejscem wielu ważnych wydarzeń historycznych, a także obok „tańczącej” rzeźby Monumenta a la Sardana.

Następnie udaliśmy się do Palau Nacional, który jest jednym z najważniejszych dzieł architektury w Barcelonie. a jego wnętrza są wypełnione dziełami sztuki z różnych okresów i stylów.

Po zejściu ze wzgórza Montjuïc przechodziliśmy obok kolejnej popularnej atrakcji turystycznej – Fontanny Magiki, która akurat w tym terminie nie działała i niestety nie widzieliśmy kolorowego pokazu wodnego.

Kolejnym punktem naszej wycieczki była dzielnica Eixample i słynne domy Gaudiego: Casa Batlló, Casa Milà i Casa Vicens, czyli najbardziej charakterystyczne budynki w Barcelonie.

Casa Milà, znana również jako La Pedrera, to monumentalny budynek zbudowany z naturalnych kamieni i żelbetu, o organicznych kształtach i falistych liniach. Wyróżnia się unikalną fasadą, innowacyjnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi i niezwykłymi tarasami.

Casa Batlló to prawdziwe arcydzieło modernizmu, charakteryzuje się niezwykłą fasadą z kolorowymi kafelkami i krzywymi kształtami, które nadają mu wyjątkowego i fantazyjnego wyglądu.

Casa Vicens to jedno z wczesnych dzieł Gaudíego, które zostało zbudowane jako prywatna rezydencja. Ten kolorowy budynek charakteryzuje się mozaikowymi dekoracjami, bogatymi detalami i inspiracją z hiszpańskiej architektury mudejar. Casa Vicens jest uważana za jeden z najważniejszych przykładów modernizmu katalońskiego i została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Co jeść w Barcelonie?

Tapasy to popularne dania przekąskowe w Hiszpanii, a zwłaszcza w Barcelonie. Można w nich znaleźć różne smaki i rodzaje, np. oliwki, sardynki, chorizo, czy krokiety z kurczakiem i szpinakiem. Podawane są na małych półmiskach i są świetnym sposobem na spróbowanie różnych smaków jednocześnie.

Paella natomiast to potrawa, która wywodzi się z regionu Walencji, ale jest popularna w całej Hiszpanii, w tym w Barcelonie. Jest to danie na bazie ryżu, z dodatkiem mięsa (np. kurczaka lub królika) lub owoców morza, warzyw i przypraw. Podawana jest w dużych rondlach lub na sporej patelni i jest idealna dla większej grupy osób.

W Barcelonie można znaleźć wiele restauracji, które oferują paellę, niektóre z nich pecjalizują się w przygotowaniu różnych rodzajów paelli, np. z krewetkami lub małżami.

W przypadku rekomendacji restauracji w Barcelonie, zalecam indywidualne poszukiwanie i sprawdzanie, ponieważ preferencje kulinarne różnią się, a samodzielne odkrywanie miejsc może być ciekawym doświadczeniem. Sami skorzystaliśmy z polecajki innych blogerów i to był totalny niewypał.

Nocleg w Barcelonie

Nasz hostel, Pension Ciudadela, był zlokalizowany w dzielnicy La Ribera i okazał się świetnym wyborem, ponieważ dzielnica ta oferuje wiele uroczych uliczek i zabytków, które mogliśmy odkrywać na naszych spacerach. Poza tym jest świetną bazą wypadową do takich miejsc jak Park Ciutadella, dzielnica Barri Gotica, plaża Barceloneta, port Vell, Muzeum Picassa czy nawet Sagrada Familia, do której dotarliśmy spacerem w około 30 minut. Dlatego podczas naszego pobytu w Barcelonie poruszaliśmy się głównie pieszo.

Hostel zarezerwowaliśmy przez Booking.com i mimo braku luksusów, na przykład wielkość pokoju, standard był całkiem dobry. Każdy pokój posiadał własną łazienkę, co było dla nas bardzo ważne. Na dole budynku znajdowała się również przyjemna restauracja, w której można było zjeść pyszne śniadanie przed rozpoczęciem dnia pełnego zwiedzania, a wieczorem spróbować tradycyjnych hiszpańskich tapas.

Podsumowanie

Katalończycy to przyjaźni, uśmiechnięci i niezwykle gościnni mieszkańcy. Jedzenie jest przepyszne, zwłaszcza dla miłośników owoców morza 🙂 No i sjesta – dla Kamila idealny plan dnia 😉 My z Barceloną musieliśmy się po prostu odrobinę bliżej poznać, spędzić ze sobą trochę więcej czasu. To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale powolny proces rodzącego się uczucia, a jak wiadomo taka miłość jest najtrwalsza.

Ale żeby nie było, że wróciliśmy do domu mega rozczarowani stolicą Katalonii, czy też bardzo niezadowoleni albo że w ogóle było do d..y?! Co to to nie. Mało tego, naprawdę uważamy, że Barcelona to ładne miasto z pięknymi kamienicami, najstarszym i największym portem, szeroką, piaszczystą plażą, z praktyczną i intuicyjną infrastrukturą. A przede wszystkim uważamy Barcelonę za raj dla rowerzystów, bo jest tu mnóstwo wypożyczalni rowerów, samodzielne drogi rowerowe, ronda i sygnalizacje świetlne dedykowane tylko dla rowerów – no marzenie. Barcelona jest też doskonale skomunikowana i przystosowana dla pieszych. Ogólnie uważamy, że jest to bardzo wygodne i dobrze zorganizowane miejsce do życia.




Jesteśmy tu:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *